Nie pozwól by kontrahent zepsuł Ci Święta! - o kampanii społecznej
Bogusław Bieda: Witam państwa serdecznie. Bogusław Bida, Vindicat.pl. Rozpoczynamy kolejny odcinek programu Vindicat.pl w telewizji Słodki Live, a gościem dzisiejszego programu jest Grzegorz Tomaszewki. Grzegorz jest prezesem firmy szkoleniowej Get Tu De Point oraz współwłaścicielem studia filmowego Story Media.
Grzegorz Tomaszewski: Jak na razie wszystko się zgadza.
BB: Witaj Grzegorz. Dzięki, że przyjąłeś moje zaproszenie do studia i będziemy mogli troszkę porozmawiać na temat dwóch rzeczy. Chciałbym z jednej strony porozmawiać na temat naszej nowej kampanii, która wystartowała tydzień temu pod hasłem „Nie pozwól by kontrahent zepsuł Ci święta”, a z drugiej strony chciałbym porozmawiać też o temacie związanym z zarządzaniem płynnością finansową w firmie.
GT: Proszę bardzo! Pytanie od czego zaczniemy.
BB: Zacznijmy od tego pierwszego elementu. Współpracujemy ze sobą właściwie już od roku. Jest to bardzo efektywna współpraca. Wyprodukowaliśmy dwa bardzo fajne, bardzo fajnie przez rynek odbierane produkcje dotyczące właśnie budowania świadomości przedsiębiorców związanych z niezapłaconymi fakturami. Powiedz troszkę więcej o tej kampanii. Właśnie jak ona powstała, jak powstał pomysł i to hasło kampanii „Nie pozwól by kontrahent zepsuł Ci święta”.
GT: No więc ja tutaj nie odkryje Ameryki, powiem tak, tutaj sparafrazuje nazwę studia, w którym się znajdujemy. Nazwa tego studia brzmi Słodki Live a pomysł na tę reklamę po prostu podsunęło życie, czyli taki life, tak mógłbym powiedzieć. Czyli krótko mówiąc chodzi o to, że ja jako przedsiębiorca, prywatny przedsiębiorca, stykam się z kolegami bądź też z innymi osobami z branży, które mają krótko mówiąc trudności z niezapłaconymi należnościami i niestety jest to bardzo przykre, że ta sytuacja się nasila, potęguje, właśnie w okresie świątecznym. Czyli jest dużo pracy wykonanej w listopadzie a nawet w październiku, po czym kontrahent te należności, terminy płatności faktur przesuwa czasami nawet o, no niestety, nawet czasami o kilkadziesiąt dni. I w okresie świątecznym kiedy wszyscy są ze sobą w tej takiej, wydawałoby się przyjemnej gorączce przedświątecznej, to jednak okazuje się, że niestety do tego kontrahenta, z którym do tej pory mieliśmy kontakt, na przykład, nie można się dodzwonić.
BB: Ja nie ukrywam, że właśnie, jak spotkałem się z tobą i rozmawialiśmy o tym pomyśle, to powiedziałem, że to jest genialne w dwóch wymiarach. Z jednej strony uświadamia to przedsiębiorcom znowu tę konsekwencję niezapłaconych faktur, czyli braku płynności finansowej przedsiębiorstwa i całych konsekwencji, łącznie z tym, że jest to bankructwo. A z drugiej strony to było fajne, ze pokazałeś, właśnie przedstawiając tę koncepcję, pokazałeś, że ten problem jest społeczny również w tym kontekście, że dotyczy on rodzin tych przedsiębiorców. Czyli konsekwencjach takich, że nawet właśnie, tak jak jest w filmiku który zaraz obejrzymy, jest pokazane, że również te konsekwencje, negatywne konsekwencje przenoszą się na rodzinę, na emocje przedsiębiorców, którzy te negatywne emocje po prostu przekazują rodzinie.
GT: No tak. To może być tak wprost dobitnie pokazane, jak na tym filmie zostało pokazane czyli, że skutek jest taki, że niestety brakuje pieniędzy na przykład na te prezenty dla dzieci. Czyli to, że ta rodzina z czegoś musi zrezygnować, może mniej wystawną kolację zrobić, może nie wyjechać do rodziny, i tak dalej, i tak dalej. Nie chce tutaj jednocześnie jakiś czarnych scenariuszy pisać, ale tak też się może zdarzyć. Ale z drugiej strony, mniej może widoczny, ale jednak niezwykle głęboki kryzys może być spowodowanym tym, że na przykład rodzic, rodzice, czyli głowa rodziny, obojętne którą stronę spotka, czy panią, czy żonę, czy męża, jeżeli poczują się jakoś tak gorzej finansowo umocowani w tym okresie, to siłą rzeczy to się przekłada na atmosferę tych świąt, prawda? Jeżeli czuję, że mam jakieś kłopoty finansowe no to, to może nawet na te prezenty będzie nas stać, ale duszą i ciałem będę trochę nieobecny, prawda nawet. To znaczy duszą będę nieobecny na tej uroczystości, zmartwiony po prostu.
BB: Jasne, Oczywiście. Dobrze. Szanowni państwo zobaczmy w takim razie jak wygląda produkcja filmiku pod tytułem „Nie pozwól by kontrahent zepsuł Ci święta”
BB: No właśnie, obejrzeliśmy tę reklamę. Ja też chcę dodać, że partnerem naszej kampanii jest Big Info Monitor, który wspiera również działania właśnie związane z płynnością finansową przedsiębiorców. I tutaj właśnie Big Info Monitor wsparło nas również w tej kampanii. Moje kolejne pytanie. Jak widzieliśmy na filmiku wcieliłeś się w rolę Mikołaja. Powiedz jak, no ja wiem, że oprócz tego, że jesteś prezesem, ze jesteś współwłaścicielem firmy, jesteś też konferansjerem...
GT: I aktorem
BB: ...i aktorem. Powiedz, powiedz jak się grało. Właśnie, czy to było trudno, nagrać, wcielić się w taką rolę Mikołaja?
GT: Więc ja powiem tak. Skłamałbym gdybym powiedział, że to była rola życia, że to była jakaś wybitna rola, na którą zawodowy aktor czeka latami. To raczej był taki krótki epizod, ale powiem tak, to jest klasyczne zadanie aktorskie, czyli trzeba sobie próbować uświadomić jakbym się czuł w momencie kiedy patrzę na jakiś prezent i wiem, że nie mogę go ofiarować swojemu dziecku, a chwilę wcześniej ofiarowywałem prezenty innym dzieciom. Nie swoim, co prawda, ale jednak. To jest taka bardzo niezwykle niewdzięczna sytuacja. Natomiast zadanie aktorskie klasyczne, trzeba sobie jakoś tę rolę, sytuację uświadomić, wczuć się w nią, zagrać. Ale akurat ja mam taką smykałkę do tego typu ról, bo nie ukrywam, że kiedyś na festiwalu kabaretowym Paka miałem okazję spotkać się z Jerzym Stuhrem, który był jurorem na tym festiwalu. Grałem taką bardzo wycofaną rolę, takiego trochę też przestraszonego faceta, zakłopotanego i Jerzy Stuhr, jak po tej roli zobaczył mnie w tym skeczu powiedział, że jestem Sean Penn polskiego kabaretu. No więc , coś w tym jest.
BB: No to super. Taka motywacja na całe życie, prawda?
GT: Taka motywacja na całe życie i to gdzieś we mnie tkwi i w takich rolach się przydaje, w takich sytuacjach.
BB: Powiem ci, że tak jak oglądają inne firmy czy rozmawiam z innymi przedsiębiorcami o tym filmiku to mówią, że to jest super. Po prostu rewelacyjnie. Z jednej strony właśnie pokazałeś tę emocje, te konsekwencje tego smutku, że jest ciężka praca wykonana, a później na tę zapłatę, trzeba po prostu czekać. I później to uruchamia ten szereg konsekwencji.
GT: Ja właśnie nie wiem jak powininem się teraz zachować. Nie wiem czy się powinienem cieszyć, bo z jednej strony komplementy a z drugiej ta sytuacja.
BB: Powinieneś się cieszyć, bo gratuluję roli.
GT: To tutaj dziękuję, bezwzględnie. Natomiast sytuacja jest rzeczywiście taka. To było trudne zadanie bo jednak taki radosny okres. No ale jakby powinniśmy nieść radosną nowinę, a z drugiej strony ja autentycznie stykam się z sytuacjami kolegów i to też była taka istotna rzecz, że jak szukałam osób chętnych do zagrania tej roli to nie było to takie proste, więc to trochę taka konieczność sprawiła, żebym ja tę rolę odegrał. Ale dlatego też, że koledzy z branży powiedzieli: „wiesz co, ten problem jest mi bliski, ja znam ten problem na co dzień, z autopsji się z tym spotykam, ale wolałbym w tym filmie nie zagrać bo być może wolałabym uniknąć jakiś skojarzeń, że jakiś kontrahent zobaczy mnie w tej takiej czy innej roli z jakimś jednak przesłaniem negatywnym i weźmie to do siebie i niestety być może nawet tego kontrahenta mogę gdzieś w jakimś takim krytycznym przypadku stracić”. I najgorsze jest jeszcze to, to jest ostatnie słowo, że to jest też taka spirala bo koledzy mi opowiadają tak, słuchaj, tak samo jak oni mają kontrahentów, tak samo oni są też kontrahentami dla innych osób. Prawda? I ta spirala się nakręca. Więc jak mi nie płacą w terminie, to ja nie płacę innym w terminie. Robi się taki negatywny wiral.
BB: Dobrze. Powiedz dwa zdania o biznesie, którym zarządzasz.
GT: No więc tak, jak powiedziałeś, jest to studio filmowe. To jest taka korowa działalność. Niezwykle przyjemna, bo tak, jak sama nazwa wskazuje tego naszego studia Story Media. Więc tak jakby staramy się w każdą produkcję, którą wysyłamy w świat oblec w historią, w fabułę i nawet, jak widać, w takiej 45 sekundowej produkcji można taką historię przekazać. Tutaj ktoś nawet mi powiedział, traktuję to jako komplement, że akurat ta produkcja wpisuje się w kanon, ostatnio, niezwykle modnych i takich wzbudzających zainteresowanie produkcji w stylu allegro i tak dalej. Ale nie wiem czy tutaj w studiu powinienem o tym mówić czy nie. Ale jakby te historie z tym dziadkiem i tak dalej, to jest mniej więcej ten trend. I to było też wyzwanie. Ale jak się okazuje, można przekazać historię życiową, prawdziwą, autentyczną w tak krótkim czasie. Więc to jest studio filmowe. Przede wszystkim to staramy się robić, takie tego typu produkcje reklamowe bądź komercyjne dla firm.
BB: To ja bym tutaj chciał zrobić też przerwę i pokazać pierwszą produkcję, którą dla nas wyprodukowaliście. Bardzo fajną właśnie produkcję pod tytułem „Spokój prezesa jest najważniejszy”. Więc szanowni państwo, zobaczmy też ten filmik, który został właśnie wyprodukowany.
Prezes: Tak, słucham pani Kasiu?
Kasia: Panie prezesie, nie wiem jak to powiedzieć.
P: Śmiało.
K: Struktura przychodów w ujęciu kwartalnym rażąco odbiega od estymowanych prognoz.
P: Pani Kasiu, proszę nie mówić do mnie kodem.
K: Kowalski znowu nie opłacił faktury, bo rzekomo pozycja jego firmy jest zagrożona.
P: Pozycja? Czego to ludzie nie wymyślą, co?
K: No ja już nie wiem jak wyegzekwować te należności.
P: Pani, Kasiu, po co te nerwy. Załatwimy to wszystko dyplomatycznie, w sieci.
Narrator: Aplikacja Vindicat. Samodzielna windykacja online. Szybko i skutecznie odzyskuj należności. Sprawdź jak to działa Vindicat.pl
BB: No właśnie. I mamy kolejną produkcję, która też była sukcesem, więc po pierwsze gratuluję tobie i gratuluję też Vindicatowi, że udało się też wypromować bardzo fajne promocje, które budują tę świadomość przedsiębiorców w zakresie konsekwencji z niezapłaconymi fakturami. A ty powiedz, jak sobie radzisz z niezapłaconymi fakturami jako przedsiębiorca. Jesteś de facto też przedsiębiorcą od dwunastu miesięcy. Rzuciłeś korporacje i poszedłeś w swój biznes. Ale to chyba bardzo dobrze, bo widać, że jakby naturalnie te twoje pozytywne pasje życiowe już w tej chwili realizujesz. Powiedz, jak sobie radzisz? Na pewno jest też ta właśnie strona związana z fakturami. Jak ty sobie radzisz?
GT: Więc jeżeli chodzi o płatności , prawda? To tutaj nie odkrywam znowu Ameryki. Dokładnie mnie również spotykają takie sytuacje i kłopot polega głównie na tym, kiedy tym kontrahentem jest osoba z którą mamy, z którą ja mam jakieś głębsze relacje. Czyli jesteśmy, współpracujemy od iluś miesięcy. Ta relacja się pogłębia i dochodzi do takiego momentu jak płatność i tu się zaczynają kłopoty. Nie ukrywam, że ja osobiście staram się, starałem się do tej pory po prostu dzwonić, przypominać osobiście, telefonicznie, ale też jest to taki dylemat, że gdzieś trzeba o tym jakoś pamiętać, pilnować tego. Wysłać pismo to już jest jakaś praca do wykonania, niekoniecznie ta którą lubię. No więc, nie ukrywam, że dzięki naszej współpracy spojrzałem na windykacje inaczej, czyli technologia przyszła z pomocą. Skorzystałem z waszej platformy na zasadzie abonamentu i w tej chwili jest to znacznie prostsze. Jakby są te pisma przygotowane zgodnie z wytycznymi prawa, więc ja nie muszę się tym przejmować. A z drugiej strony, kiedy je wysyłam no to to wzbudza respekt, budzi respekt u odbiorcy.
BB: A czy masz jakiś problem z taką relacją z kontrahentem? Bo często właśnie nasi przedsiębiorcy też mówią: „no to ja się boję tej utraty, tej relacji z z klientem, żeby nie wystraszyć”. Jak sobie z tym radzisz?
GT: No właśnie miałem ten sam problem zanim skorzystałam z platformy. Bo chodzi o to, ze nie wiedziałem jak to ugryźć, w związku z tym odsuwałam ten moment upomnienia się o swoje. Po prostu odsuwałam. Tak, żeby nie drażnić lwa, że tak powiem. Żeby wszystko zostało po dobremu, po staremu, no to odsuwałem ten moment a potem i tak i tak ten moment nadchodził. No więc w tej chwili, jak wysyłamy te monity za pomocą platformy, to już ten kontrahent jest przyzwyczajony, traktuje to jako pewną część procesu. I stopniowo to akceptuje, dociera to do niego. No przecież nie upomina się nie bez powodu.
BB: Jest proces. Jest on zorganizowany. A trudno podważyć, rozumiem, że po 30 czy 60 dniach ta faktura jest niezapłacona, prawda? Wy wtedy rozumiem możecie rozmawiać sobie bez problemu o biznesie i utrzymać tę relację.
GT: No dokładnie. I też w drugą stronę, jakby taka sytuacja jest znowu, że ten kontrahent obojętnie jakiej on byłby wielkości, czy to jest duża firma, korporacja, czy też mniejsza firma, to jakby rozumie, dociera do niego to, że ja niby jestem mniejszym podmiotem, mam mniejszą spółkę to jednak mamy takie same prawa w kontekście dochodzenia swoich należności.
BB: Okey. Na zakończenie ostatnie pytanie. Jak widzisz taką rolę właśnie w budowaniu świadomości przedsiębiorców jeżeli chodzi właśnie o wideo? Krótko. Czy jak twoim zdaniem to się sprawdza w budowaniu świadomości?
GT: No więc według mnie to jest obecnie najlepsze narzędzie, żeby poprzez pokazywanie sytuacji problemowych, takich jak tutaj została zarysowana- autentycznych, lekko, powiedzmy, ubarwiając scenografią i jakimiś takimi sytuacjami . To ten przekaz dociera, no jakby mam dosłownie taki przykład z tej naszej produkcji, że jedna z koleżanek z branży, właśnie szkoleniowej, pod postem z naszym filmem napisała krótko: „brutalna prawda, ale strzał w sedno”. Zrozumienie i tak dalej. I jakby wiele osób które ten film widziało no to z takim komentarzem do mnie wraca. Czyli jakby nie wywołuje on negatywnych emocji, tylko pokazuje po prostu sytuacje. Mimo tego okresu radosnego.
BB: Ja myślę, ze rzeczywiście ten content wideo jest też dla przedsiębiorców o tyle istotne, że rzeczywiście w momencie, kiedy oni nie mają czasu, nie czytają dokumentów, to taka forma jest bardzo skuteczna i będziemy po prostu to robić. I myślę, że to jest naszą puentą dzisiejszego spotkania. Bardzo ci dziękuję Grzegorz za tę ekspercką wypowiedź. Dziękuję też państwu za uwagę. Pamiętajcie przedsiębiorcy, nie pozwólcie by kontrahent zepsuł wam święta. Życzę wszystkiego dobrego i do zobaczenia.