Goście programu Vindicat.pl o płynności finansowej przedsiębiorców
Monika Kirol: Zapominamy o tym, aby na sam początek zrobić sobie biznesplan i oszacować jakie koszty, czy jakie finanse ja potrzebuje do tego, żeby założyć działalność.
Aneta Kaniewska: Wystarczy wdrożenie w firmie narzędzia polegającego na wysłaniu pisma, SMS-a, przypomnieniu o terminie zapłaty.
Bogusław Bieda: Mhm i to już bardzo dużo, kilkadziesiąt procent skuteczności samo wdrożenie pewnego zorganizowanego procesu.
Aneta Kaniewska: I to już, działa. Tak. Tak. Tak.
Jerzy Dąbrowski: Przedsiębiorca jako jednostka jest elementem większego zbioru, jest częścią gospodarki, od którego naprawdę bardzo dużo zależy.
Marcin Setlak: Pracujemy z klientem i rozliczamy się regularnie, to jest to idealny model współpracy. Ale kiedy okazuje się, że jest jedna, dwie, trzy niezapłacone faktury kilkuosobowego zespołu, który pracuje przez dany miesiąc, dwa, trzy nad czyimś projektem, zaczyna być dużym problemem w płynności finansowej firmy.
Joanna Grabska: Bo to nawet nie jest fakt, tylko mi się wydaje, tak? Czyli ja sobie żyję w swoim świecie, upomnę się o pieniądze, potem ktoś ode mnie wtedy będzie, obrazi się na mnie.
Jolanta Czudak-Tomaka: Bardzo często niezręcznie jest przedsiębiorcom domagać się zwrotu należności od swoich partnerów, bo łączą ich różne relacje. W związku z tym bardzo nas zaciekawił projekt właśnie Vindicat.
Patrycja Sass-Staniszewska: Cyfryzacja to jest w y w większości ułatwienie. Ułatwienie zarówno życia przedsiębiorcom, ale pamiętajmy także konsumentom, klientom.
Grzegorz Kozłowski: Kiedy już nagromadzą się te problemy u jednego kluczowego naszego kontrahenta może być za późno żeby zareagować już później.
Tomasz Słodki: Twój program dużo robi, dlatego, że przychodzą tutaj bardzo ciekawe osoby, które dzielą się swoim doświadczeniem. Na przykład z twojego programu dowiedziałem się, że fajnym pomysłem jest żeby trzy dni przed terminem płatności zadzwonić do klienta i po prostu.
Bogusław Bieda: Przypomnieć, po prostu.
Tomasz Słodki: Przypomnieć. Wiesz, nie wpadłem na to, bo przecież w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że dzwonimy 7 dni jak termin jest opóźniony już.